Czekam (i czekam) na wielkiego

Czekam (i czekam) na wielkiego

Poniżej znajduje się fragment z Wielkie: jak ukształtowały nas klęski żywiołowe (i co możemy z nimi zrobić) przez Lucy Jones.

Czytać książkę

Wielkie: jak ukształtowały nas klęski żywiołowe (i co możemy z nimi zrobić)



Kup

Trzęsienia ziemi nieustannie zdarzają się na całym świecie. Sieć sejsmiczna, która mierzy trzęsienia ziemi w południowej Kalifornii, gdzie mieszkam i spędziłem karierę jako sejsmolog, ma wbudowany alarm, który uruchamia się, jeśli przez 12 godzin nie zostanie zarejestrowane żadne trzęsienie ziemi – ponieważ musi to oznaczać awarię zapisu system. Od czasu wprowadzenia go w życie w latach 90. południowa Kalifornia nigdy nie przeszła dłużej niż 12 godzin bez trzęsienia ziemi.

Najczęstsze są najmniejsze trzęsienia ziemi. Magnitude 2 są tak małe, że można je wyczuć tylko wtedy, gdy ktoś znajduje się bardzo blisko ich epicentrum i co minutę zdarza się gdzieś na świecie. Magnitude 5 są wystarczająco duże, aby zrzucać przedmioty z półek i niszczyć niektóre budynki; przez większość dni kilka z nich gdzieś uderza. Siódemki wielkości, które mogą zniszczyć miasto, zdarzają się średnio częściej niż raz w miesiącu, ale na szczęście dla ludzkości większość ma miejsce pod wodą, a nawet te na lądzie są często daleko od ludzi.

Ale od ponad 300 lat żadne z tych wydarzeń, nawet najmniejsze, nie wystąpiło w najbardziej wysuniętej na południe części uskoku San Andreas.

Pewnego dnia to się zmieni. W przeszłości na południu San Andreas miały miejsce wielkie trzęsienia ziemi. Tektonika płyt nie zatrzymała się nagle; wciąż popycha Los Angeles w stronę San Francisco w tym samym tempie, w jakim rosną twoje paznokcie – około 1,5 cala każdego roku. Chociaż oba miasta znajdują się w tym samym stanie i na tym samym kontynencie, znajdują się na różnych płytach tektonicznych. Los Angeles leży na płycie Pacyfiku, największej ze światowych płyt tektonicznych, rozciągającej się od Kalifornii po Japonię, od Łuku Aleuckiego na Alasce po Nową Zelandię. San Francisco znajduje się na płycie północnoamerykańskiej, która rozciąga się na wschód do Grzbietu Śródatlantyckiego i Islandii. Granica między nimi to wina San Andreas. To tam dwie płyty przesuwają się powoli obok siebie; ich ruchu nie można zatrzymać tak samo, jak nie możemy wyłączyć słońca.

Dziwnym paradoksem jest to, że San Andreas powoduje tylko duże trzęsienia ziemi, ponieważ jest to coś, co sejsmolodzy uważają za „słabą” usterkę. Zostało zmielone tak gładko, przez miliony lat trzęsień ziemi, że nie ma już nierównych miejsc, które mogłyby powstrzymać dalsze przesuwanie się pęknięcia.

Aby zrozumieć jego mechanikę, wyobraź sobie, że położyłeś duży dywan na podłodze pokoju, który ma wykładzinę od ściany do ściany. Po umieszczeniu go, po namyśle decydujesz, że chcesz go przesunąć o jedną stopę bliżej kominka. Gdyby położono go na drewnianej podłodze, łatwo byłoby go przesunąć: wystarczyłoby chwycić bok bliższy kominka i pociągnąć. Ale to na dywanie, więc tarcie między dywanem a dywanem uniemożliwia to. Więc co mogłeś zrobić? Możesz przejść na drugą stronę dywanu, podnieść go z wykładziny i położyć krawędź dywanu tam, gdzie chcesz, o stopę bliżej kominka. Masz teraz dużą falę, którą możesz przesunąć po dywanie, aż dojdziesz do końca, w którym to momencie cały dywan będzie o jedną stopę bliżej kominka.

Podczas trzęsienia ziemi sejsmolog widzi nie falę, ale front pęknięcia. Ruch tej fali na „dywanie” uskoku San Andreas tworzy energię sejsmiczną, której doświadczamy jako trzęsienie ziemi. Jest to tymczasowe miejscowe zmniejszenie tarcia, umożliwiające przemieszczanie się uskoku przy niższym naprężeniu. W ten sam sposób, w jaki dywan nie mógł ruszyć się jednocześnie, trzęsienie ziemi również musi rozpocząć się w jednym konkretnym miejscu na jego powierzchni, w jego epicentrum, a fala musi przetoczyć się po nim przez pewną odległość.

Odległość, jaką pokonuje front pęknięcia, jest jednym z głównych wyznaczników wielkości trzęsienia ziemi. Jeśli przesunie się o jard i zatrzyma się, będzie to trzęsienie ziemi o sile 1,5 stopnia, zbyt małe, by było to odczuwalne. Jeśli zjedzie milę w dół uskoku i zatrzyma się, to ma wartość 5, powodując niewielkie szkody w pobliżu. Jeśli ciągnie się przez sto mil, ma teraz wielkość 7,5 magnitudo, powodując rozległe zakłócenia.

Uskok San Andreas został wygładzony do tego stopnia, że ​​teraz, gdy zaczyna się trzęsienie ziemi, nie ma już nic, co mogłoby go zmniejszyć. Fala będzie nadal przesuwać się w dół uskoku, wypromieniowując energię z każdego miejsca, przez które przechodzi, tworząc trzęsienie ziemi, które trwa minutę lub dłużej, a jego wielkość wzrasta do 7, a nawet 8. postrzępione krawędzie mogą zacząć wytwarzać mniejsze, mniej szkodliwe trzęsienia ziemi.

[ Z dumą prezentujemy tegoroczne nasiona-purlatywy. ]

Więc czekamy na to wielkie trzęsienie ziemi. I czekaj.

Najbardziej wysunięta na południe część uskoku miała ostatnie trzęsienie ziemi około 1680 roku. Wiemy o tym, ponieważ przesunęła brzegi jeziora Cahuilla, prehistorycznego jeziora w dużej części dzisiejszej doliny Coachella, wypełniając wodą mieszkania, w których odbywa się obecnie festiwal muzyczny Coachella spotyka się co roku. Pozostawił za sobą znaczniki geologiczne, podobnie jak poprzednie trzęsienia ziemi, więc wiemy, że między 800 a 1700 r. miało miejsce 6 trzęsień ziemi. Oznacza to, że 330 lat od ostatniego trzęsienia ziemi w tej części San Andreas to około dwa razy średni czas między poprzednimi trzęsieniami ziemi. Nie wiemy, dlaczego obserwujemy tak długą przerwę. Po prostu wiemy, że tektonika płyt utrzymuje swój powolny, równomierny szlif, gromadząc więcej offsetu i energii, które zostaną uwolnione następnym razem. Od ostatniego trzęsienia ziemi w południowej Kalifornii powstało około 26 stóp względnego ruchu, utrzymywane w miejscu przez tarcie uskoku, czekające na uwolnienie w jednym wielkim wstrząsie.

Pewnego dnia, może jutro, może za dekadę, prawdopodobnie za życia wielu ludzi czytających tę książkę, jakiś punkt wady straci przyczepność i zacznie się poruszać. Kiedy tak się stanie, słaby błąd, z całą tą zmagazynowaną energią, nie będzie w stanie go powstrzymać. Pęknięcie spłynie w dół uskoku z prędkością 2 mil na sekundę, a jego przejście wytworzy fale sejsmiczne, które przejdą przez ziemię, aby wstrząsnąć megalopolis w południowej Kalifornii. Może będziemy mieli szczęście i usterka uderzy w coś, co może go zatrzymać już po około stu milach – o magnitudzie 7,5. Jednak biorąc pod uwagę, ile energii jest już zmagazynowane, wielu sejsmologów uważa, że ​​przejedzie co najmniej 200 mil, a tym samym zarejestruje 7,8, a nawet 350 mil i osiągnie 8,2.

Jeśli pęknie aż do środkowej Kalifornii, aż do odcinka uskoku w pobliżu Paso Robles i San Luis Obispo, uderzy w część San Andreas, która zachowuje się inaczej. Ta część akumuluje tempo wzrostu paznokcia przesunięcia tektonicznego, podobnie jak reszta uskoku. Ale jest to tak zwana „sekcja pełzająca”. Zamiast gromadzić energię do uwolnienia w jednym wielkim trzęsieniu ziemi, energia tutaj emanuje małymi ruchami, czasami z małymi trzęsieniami ziemi, czasami bez żadnej energii sejsmicznej. Sądzimy, mamy nadzieję, że sekcja pełzania będzie działać jak swego rodzaju zawór ciśnieniowy, powstrzymujący trzęsienie ziemi przed wzrostem większym niż 8,2.


Wyciąg z Wielkie: jak ukształtowały nas klęski żywiołowe (i co możemy z nimi zrobić) Lucy Jones (2018).