Od płomienia do wieczności

Od płomienia do wieczności

Poniżej znajduje się fragment z Stąd do wieczności: podróżowanie po świecie w poszukiwaniu dobrej śmierci Caitlin Doughty.

Czytać książkę

Stąd do wieczności: podróżowanie po świecie w poszukiwaniu dobrej śmierci



Kup

Laura mieszkała w Crestone od lat i wydawało się, że tego ranka całe miasto znalazło się na stosie. Jej syn, Jason, wypowiedział pierwsze słowa, skupiając wzrok na płomieniach. – Mamo, dziękuję za miłość – powiedział łamiącym się głosem. „Nie martw się o nas teraz, lataj i bądź wolny”.

Gdy ogień nadal płonął, podeszła kobieta, aby opisać swoje przybycie do Crestone jedenaście lat wcześniej. Kiedy przeprowadziła się do miasta, przez lata cierpiała na przewlekłą chorobę. „Przeprowadziłem się do Crestone, aby znaleźć radość. Myślałem, że uzdrowiły mnie chmury i otwarte niebo, ale myślę, że to naprawdę była Laura”.

„Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi” – dodał inny z jej przyjaciół. „Wszyscy mamy wady. Ale Lauro, nie widziałem w niej żadnych wad.

Płomienie szybko rozprawiły się z koralowym całunem Laury. Gdy żałobnicy przemawiali, płomienie skoczyły na jej odsłonięte ciało i warstwy miękkiej tkanki. Ogień odwodnił tkankę, której większość stanowiła woda, która wyschła i wyschła. Odsłoniło to jej narządy wewnętrzne, obok poddania się płomieniom.

Byłby to makabryczny spektakl dla niewtajemniczonych, ale ochotnicy non-profit byli czujni, ukrywając przed tłumem wewnętrzne działanie stosu. Poruszali się z gracją i fachowością, upewniając się, że nie ma zapachu, ani groźby pojawienia się głowy lub zwęglonego ramienia. „Nie próbujemy ukryć ciała przed ludźmi”, wyjaśniła Stephanie, „ale kremacje są często otwarte dla całej społeczności i nigdy nie wiadomo, kto tam będzie i jak zareagują na intensywność poczucia, że ​​stos może sprowokować. Ludzie wyobrażają sobie, że pewnego dnia leżą na tym stosie”.

W miarę postępu ceremonii ochotnicy niepostrzeżenie skradali się wokół stosu, dokładając drewno. Podczas kremacji organizacja non-profit spaliła jedną trzecią drewna: 42,6 stóp sześciennych.

Gdy płomienie zapłonęły, dotarli do kości Laury. Kolana, pięty i kości twarzy były pierwsze. Ogień potrzebował więcej czasu, by dosięgnąć jej miednicy oraz kości ramion i nóg. Woda wyparowała z jej szkieletu, a następnie materiał organiczny. Kolor jej kości zmienił się z białego, na szary, na czarny, a potem znów na biały. Ciężar kłód wciskał kości Laury przez metalową kratę do ziemi poniżej.

Jeden z strażaków wyciągnął długi metalowy drążek, wrzucając go w ogień. Słup przebił się przez miejsce, w którym znajdowała się głowa Laury, ale czaszka zniknęła.

Powiedziano mi, że każda kremacja w Crestone była wyjątkowa. Niektóre były proste, typu „rozpal mnie i idź”. Inne trwały godziny, ponieważ żałobnicy odprawiali wyszukane ceremonie religijne i duchowe. Niektóre były bardziej swobodne, jak kremacja młodego człowieka, który chciał pół galona tequili i jointa umieszczonego na swoim stosie. „Cóż, mogę powiedzieć, że wszystkim podobało się to z wiatrem” – powiedział mi jeden z wolontariuszy.

[ Te opowieści o pająkach zostaną z tobą. ]

To, co pozostaje spójne, to fakt, że doświadczenie stosu jest dla obecnych transformujące. Najmłodszą osobą, którą skremowali, był dwudziestodwuletni Travis, który zginął w wypadku samochodowym. Według policyjnego raportu, on i jego przyjaciele byli pijani i naćpani, pędząc zbyt szybko ciemną wiejską drogą. Samochód przewrócił się, a Travis został wyrzucony i uznany za zmarłego na miejscu zdarzenia. Wszyscy młodzi ludzie z Crestone i okolicznych miejscowości przybyli, aby wziąć udział w jego kremacji. Kiedy ciało Travisa leżało na stosie, jego matka ściągnęła jego całun, by pocałować go w czoło. Ojciec Travisa złapał kierowcę za twarz i przed społecznością powiedział: „Spójrz na mnie, wybaczam ci”. Następnie zapalono stos.

Około godziny po kremacji Laury cień żalu zniknął z kręgu.

Ostatni mówca wystąpił, by przemówić do tłumu w sposób, który byłby niestosowny zaledwie dziewięćdziesiąt minut wcześniej. „Wszystko, co powiedzieliście o tym, że Laura była cudowną osobą, to prawda. Ale moim zdaniem zawsze będzie jedną z dzikich staruch. Imprezowicz. Chciałbym jej wyć.

– Ooooooooooooooooooooo – ryknęła, a wokół niej dołączył tłum. Nawet ja, który niedawno byłem zbyt nieśmiały, by upuścić gałązkę jałowca na stos, wydałem nieśmiałe wycie.

Rankiem po pogrzebie w Crestone wszedłem do kręgu kremacyjnego i zostałem powitany przez dwa urocze psy skaczące wokół stosu. McGregor, brat Stephanie i wolontariusz zbieracz popiołu, przybył tego ranka, aby przesiać szczątki Laury, cztery i pół galona kości i popiołów. Ze stosu popiołu wyciągnął największe fragmenty kości — kawałki kości udowej, żebra i czaszki — które niektóre rodziny lubią zabierać do domu i przechowywać jako relikwie.

W tym stosie było znacznie więcej prochów niż po typowej komercyjnej kremacji, która pozostawia tylko tyle pozostałości, ile zmieści się w puszce po kawie Folgers. W Kalifornii musimy zmielić kości w srebrnej maszynie zwanej Cremulatorem, aż staną się „nierozpoznawalnymi fragmentami kości”. Państwo marszczy brwi na dystrybucję większych, rozpoznawalnych kości rodzinie. Kilku przyjaciół Laury chciało porcji prochów, a ich nadmiar rozsypano na wzgórzach wokół stosu lub dalej w góry. — Pokochałaby to — powiedział Jason. „Jest teraz wszędzie”.

[ Co robisz ze zbyt dużą ilością mustangów? ]

Zapytałem Jasona, czy coś się dla niego zmieniło od wczorajszej kremacji. „Moja mama przywiozła mnie na stos podczas ostatniej wizyty. Byłem zdezorientowany, myślałem, że będę musiał usiąść na tej ławce i skremować mamę sam, zupełnie sam. Wydawało się to takie makabryczne. Trzy dni temu byłem przerażony tym, po co przyjeżdżałem do Crestone. Ale mama powiedziała mi: „To właśnie wybrałem dla mojego ciała, możesz przyjść lub nie”.

Kiedy Jason przybył na stypendium swojej matki do jej domu, wszystko zaczęło się zmieniać. Do czasu kremacji zdał sobie sprawę, że ma przy sobie całą społeczność. Były rozmowy i piosenki, a on pozwolił się wesprzeć wszystkim, którzy kochali jego matkę. „To mnie poruszało. To wszystko zmieniło”.

Przykucnięty nad prochami McGregor wyjaśnił synowi Laury, Jasonowi, na co patrzą. Pokazał, jak kruche były kości po poddaniu ich działaniu ciepła, krusząc ręką mały fragment na popiół.

'Co to jest?' – zapytał Jason, wyciągając ze stosu mały kawałek metalu. Była to opalizująca tarcza zegarka Swatch, który nosiła Laura, kiedy została przyniesiona na stos. Wykrzywiony w tęczowe kolory przez żar ognia, został zatrzymany na zawsze o 7:16 rano – w momencie, gdy płomienie się objęły.


Wyciąg z Stąd do wieczności: podróżowanie po świecie w poszukiwaniu dobrej śmierci Caitlin Doughty. Prawa autorskie © 2017 Caitlin Doughty. Przedruk za zgodą W.W. Norton i Spółka. Wszelkie prawa zastrzeżone.