Poniżej znajduje się fragment z Nawiązywanie kontaktu: Jill Tarter i poszukiwanie pozaziemskiej inteligencji , Sary Scoles.

W wigilię Dnia Kolumba w 1992 roku Jill Tarter przechadzała się po pokoju kontrolnym Obserwatorium Arecibo, upewniając się, że każdy nawijany niebieski kabel jest na swoim miejscu, każda ścieżka sygnału jest poprawna, a każdy kriogeniczny dewar spełnia swoje zadanie. Wyjrzała przez panoramiczne okno do starożytnego zapadliska poniżej. Olbrzymia antena radiowa o średnicy 1000 stóp doskonale wypełniała przestrzeń. Inżynierowie wybrali lokalizację teleskopu, rozkładając mapę topograficzną Portoryko i przesuwając się o ćwierć obrotu, aby zobaczyć, która dolina może go utrzymać. Dzielnica mieściła się dokładnie w zapadlisku, 10 mil od miasta Arecibo. Trzy betonowe filary, po których letni stażyści (i Tarter) od czasu do czasu wspinają się, by sobie nawzajem zaimponować, wznoszą się z brzegów niecki, którą naczynie wypełnia prawie całkowicie. Stalowe kable o grubości przedramienia sięgają od filarów w kierunku środka talerza (choć 500 stóp nad nim). Trzymają wysoko detektory fal radiowych i elektronikę, które sprawiają, że to ogromne urządzenie jest czymś więcej niż tylko wielką miską z kurzego drutu.
[ Co się stanie, jeśli wykryjemy inteligencję pozaziemską? ]
Słońce w wigilię dnia Kolumba zaczęło zachodzić, a na niebie pojawiły się smugi kolorów spreparowanej koszulki z lat 80. Może gdzieś indziej, na jakiejś innej planecie, na jakimś innym niebie były pręgi w tych samych kolorach. Może ktoś był tam do oglądania. Ci ludzie nie wiedzieliby, czym były lata 80. lub T-shirty, ale znaliby gwiazdy.
Tarter odwrócił się od okna i przygotował do przetestowania sprzętu z Backusem.
'Gotowy?' on zapytał.
Skinęła głową.
Skierowali teleskop na Pioneer 10, testując jak zawsze. Pojawił się jak ukośnik na ekranie, tak jak zawsze. Następnie zwrócili się w stronę kilku gwiazd — więcej testów. Komputery, które zbudowali, przemówiły do nich, dostarczając im dobrych i nieoczekiwanych wiadomości: znaleźli interesujący sygnał, wystarczająco interesujący, by „wysłać dreszcz podniecenia przez wszystkich w dyspozytorni”, powiedział Backus. New York Times . – Wtedy mnie to uderzyło – kontynuował Backus. „Może to, co widzieliśmy na ekranie, jest dokładnie tym, czego szukamy. W ciągu najbliższych kilku tygodni możemy to zrobić naprawdę. Kto wie?' Okazało się, że sygnał pochodził ze źródła fizycznego, a nie biologicznego.
[ Jak badacze SETI polują na życie, kiedy nie wiedzą, jak ono wygląda? ]


Nawiązywanie kontaktu: Jill Tarter i poszukiwanie pozaziemskiej inteligencji
KupTarter pozostała w sterowni do trzeciej nad ranem. Kiedy wróciła do swojej dwupokojowej chaty z kanapą wyściełaną kwiecistym obiciem i bambusowym stołem, ćwierkanie żab w dżungli było ogłuszające. Ale naturalny hałas był mile widzianą zmianą, odrywając na chwilę jej umysł od nerwowego szumu elektroniki.
Kilka godzin później Tarter obudził się i ubrał dla prasy. Był to dzień, w którym rozpoczął się Królewski SETI Jej Królewskiej Mości. Przygotowała się do utrzymania Raport Cyklopa obietnica. Przed sterownią, w której program kodera Jane Jordan przygotowywał się do wyszukiwania obcych sygnałów, zebrał się tłum, w tym Shana i jej nowy mąż, którzy podczas tej samej podróży zrobili również swoje zdjęcia z podróży poślubnej na wybiegu teleskopu.
Billingham stanął przed tłumem, aby wygłosić przemówienie otwierające. Na tę chwilę czekał dłużej niż Tarter. „To początek nowej ery odkryć” – powiedział. „Płyniemy w przyszłość, tak jak Kolumb zrobił tego dnia pięćset lat temu. Podejmujemy wyzwanie poszukiwania nowego świata.”
Publiczność, w tym naukowcy, którzy pracowali przez ponad dekadę, aby upewnić się, że ktoś taki jak Billingham mógł wygłosić przemówienie podobne do tego, uśmiechali się z napiętymi uśmiechami i patrzyli w stronę anteny radiowej.
„Jeśli masz zamiar to zrobić”, Barney Oliver dawno temu powiedział Tarter, ustawiając złoty posąg Syzyfa i jego głaz na jej biurku, „będziesz tego potrzebować. Ponieważ będziesz toczyć strasznie dużo kamieni na strasznie wiele wzgórz, a wszystkie się zawalą. I będziesz musiał to zrobić ponownie. To tylko cena próby zrobienia czegoś nowego”.

Tarter pomyślał, że może głaz w końcu wzbił się w szczyt – dzisiaj, w Dzień Kolumba, 1992. Nacisnęła przyciski, które kazały teleskopowi rozpocząć obserwację. – Rozpoczynamy poszukiwania – oświadczyła.
Równocześnie Sam Gulkis zrobił to samo w teleskopie Goldstone w Kalifornii, rozpoczynając przeglądową część poszukiwań. Teleskop radiowy Arecibo wycelował w gwiazdę GL615.1A, odległą o 63 lata świetlne w gwiazdozbiorze Herkulesa. GL615.1A jest jak nasze słońce, ale mniejszy i chłodniejszy. Boże, to naprawdę niesamowity dzień dla ludzi , pomyślał Tarter. Tutaj rozpoczynamy tę eksplorację po prostu dlatego, że jesteśmy ciekawi. To wielki kamień milowy dla ludzkości. Robimy to .
A New York Times Reporter relacjonujący to wydarzenie również wyrażał filozofię na temat samego teleskopu: „Istniały spekulacje na temat tego, co przyszli archeolodzy mogliby przypuszczać, gdyby zdarzyli się na ruinach tych kamiennych filarów, aluminiowych paneli i ogromnych stalowych kabli i dźwigarów. Tutaj społeczeństwo z naukowcami-kapłanami komunikowało się ze swoimi bogami w niebiosach? Niektórzy Kolumbowie szukali kosmicznych Indii, nigdy nie znaleziono? A może to było miejsce, w którym ludzie słuchali w ciszy dżungli i po raz pierwszy usłyszeli, że nie są sami we wszechświecie?
[ Oto, co inteligentne życie mogłoby nam powiedzieć o naszej przyszłości na Ziemi. ]
Senator Richard Bryan, być może przez to bardzo New York Times (gazety zawsze sprawiały SETI kłopoty), złapał wiatr uroczystości. Chciał, żeby SETI odszedł, a oto SETI zaczynał na poważnie. Na rozprawie za rok podatkowy 1994 słowa Bryana wywołały u Tartera dreszcz, gdy oglądała na C-SPAN: „Mr. Goldin – powiedział Bryan do Daniela Goldina, szefa NASA – coś w twoim budżecie nie przechodzi testu zapachu.
„Mówił o SETI” — mówi Tarter.
Rozpoczynamy tę eksplorację po prostu dlatego, że jesteśmy ciekawi. To wielki kamień milowy dla ludzkości. Robimy to.
Goldin mówi, że został zaskoczony przez opozycję Kongresu w stosunku do SETI. Jako nowy administrator wiedział, że program badawczy istnieje, ale niewiele wiedział o jego specyfice. Mówi, że żałował, że ktoś go nie ostrzegł przed tym, w co się wkracza. „Byłem tak sfrustrowany, że miałem zrozumienie programu tylko przez laika”, mówi, „i jestem osobą szczegółową i zawsze odrabiam pracę domową, zanim cokolwiek zrobię, a zwłaszcza przed przesłuchaniami”.
Podczas tego przesłuchania Tarter pochyliła się w stronę telewizora, jakby była czarną skrzynką, która mogłaby przepowiedzieć jej przyszłość. Pukając do tylu drzwi Białego Domu, ile tylko mogła, jedyne, co mogła zrobić, to czekać na ostateczne przesłuchanie, w którym ludzie, których nie znała, zadecydują, czy jej kariera przeżyje, czy umrze. „Trudno przenieść świadomość kongresmenów z przyziemnych do niebiańskich spraw” – powiedział kiedyś Barney Oliver w wywiadzie dla Czasy .
[Biuro Jill Tarter zostało opisane jako „marzenie ośmiolatki”.]
We wrześniu 1993 roku Kongres spotkał się, aby rozmawiać o projektach naukowych i technologicznych. Budować silniki rakietowe na paliwo stałe czy nie budować silników rakietowych na paliwo stałe? Zbudować nadprzewodnikowy superzderzacz (tak, prawdziwy przedmiot) czy nie zbudować nadprzewodzącego nadprzewodzącego superzderzacza? Zajmowali się tym od wielu dni, przecinając to i przecinając tamto. Tarter godzinami obserwował C-SPAN, zastanawiając się, o ile nudniejsze musi być w tym pokoju. Wyłączyła telewizor i poszła spakować walizkę. Miała wygłosić wykład w Huntsville w stanie Alabama w ramach serii wykładów Wernhera Von Brauna w NASA Marshall Space Flight Center. Cała noc — przeznaczona dla publiczności — dotyczyła eksploracji i ludzkiego ducha. Tarter mówił oczywiście o SETI, a muzyk folk John Denver serenował publiczność utworami jednoczącymi świat.
John Denver był pilotem, jak Tarter. Uwielbiał patrzeć w dół na Ziemię z wysokości, gdzie horyzont rozciągał się długo i zakrzywiał, a kraje były tylko kawałkami połączonego lądu. Jego album z 1986 roku nosił w rzeczywistości tytuł Jeden Świat . „Moja muzyka i cała moja twórczość wynika z przekonania, że ludzie wszędzie są wewnętrznie tacy sami” – powiedział w folio John Denver: Dziedzictwo piosenki . „Kiedy piszę piosenkę, chcę wykorzystać osobiste doświadczenie lub obserwację, która ją zainspirowała, i wyrazić ją w możliwie najbardziej uniwersalny sposób. Jestem obywatelem świata”.
To perspektywa ery hippisów, ale często entuzjaści kosmosu, tacy jak Tarter. Między innymi dlatego Denver było taką fanką NASA. Za jego wysiłki na rzecz wzbudzenia zainteresowania projektami kosmicznymi Denver otrzymał w 1985 roku Medal za Służbę Publiczną NASA. Po katastrofie Challengera w 1986 roku, w której nauczycielka Christa McAuliffe i sześć innych osób w ognistej eksplozji, zadedykował nawet piosenkę „Flying for Ja” do wszystkich astronautów, wszędzie, zawsze. I tak jak Denver lubił NASA, Tarter lubił Denver.
„To cementuje mnie jako starą hippiskę” – śmieje się, co często mówi o sobie. „Podobnie jak John, jestem protagonistą jednej Ziemi”.
Stała za kulisami, gdy Denver wykonywał „White Horses”, kołysząc się i obserwując, jak tłum robi to samo. Wszyscy byli tam razem, w tej chwili w ciemności w Huntsville, myśląc o długiej przyszłości, wielkiej przestrzeni i swoim miejscu w tym wszystkim. To było piękne. Ale w tym samym czasie Kongres siedział za długimi biurkami, dyskutując, czy przerwać tę linię pytań.

„To wszystko było przytłaczające”, mówi w 2015 roku, patrząc w stronę ściany swojego domu w Berkeley, gdzie wisi tablica upamiętniająca wykład Von Brauna. „Byłem przytłoczony mocą gwiazd na scenie i oszustwami DC grożącymi zniszczeniem mojego świata”.
Tuż przed tym, jak miała zastąpić Denver na scenie, pracownik szepnął jej do ucha: Senator Bryan złożył propozycję o jedenastej godzinie anulowania programu SETI. Kongres miał głosować rano. Nazywa występ Denver „wysokim szczytem Gór Skalistych”. Jednak ta szeptana wiadomość nazywa Dolinę Śmierci niską. Zastanawiała się, czy powinna wygłosić wykład zgodnie z planem, czy zamiast tego wygłosić namiętną prośbę, by zbombardować senatorów listami popierającymi SETI.
„To nic by nie dało” – mówi.
Tarter zazwyczaj akceptuje głazy i stopnie, które muszą być wsunięte. Ale raz zaakceptowała, że wola innej osoby może pokonać jej własną.
Następnego ranka, przed rozpoczęciem debaty, wyleciała odrzutowcem z powrotem do Kalifornii. Rozmowa w Kongresie odbyła się, gdy była w powietrzu. Nawet wysokość przelotowa nie była wystarczająco wysoka, aby dać perspektywę. Podczas gdy ona patrzyła w dół na chmury i przewracała się Skymall – zabrzmiał jej głos ojca. „Nie rozumiem, dlaczego nie możesz nic zrobić, jeśli wystarczająco ciężko pracujesz”.
Może się mylił.
Gdy tylko samolot wylądował, podbiegła do telefonu.
„Czy wszystko w porządku?” zapytała.
„Nie”, powiedział kolega. 'Zrobione.'
[ Jill Tarter nie jest jedyną osobą, która szuka E.T. ]
Bryan wygrał. Jego komunikat prasowy, napisany na papeterii, która ma wyglądać jak papier firmowy Instytutu SETI, był zatytułowany „Senator Bryan kończy wielki marsjański pościg. „Na dzień dzisiejszy wydano miliony i nie mamy jeszcze jednego małego zielonego faceta” – kontynuowano w komunikacie. „Ani jeden Marsjanin nie powiedział „zabierz mnie do swojego przywódcy” i ani jeden latający spodek nie złożył wniosku o zatwierdzenie przez FAA. Dla niektórych może to być zabawne, z wyjątkiem tego, że puenta zawiera 12,3 miliona dolarów z ceną dla podatnika.
„Nie zostawiaj mnie samej z żadnymi ostrymi przedmiotami” – powiedziała Tarter do swojego męża, Jacka Welcha, kiedy wróciła do domu. Zaledwie rok wcześniej, podczas inauguracji High Resolution Microwave Survey, miała taką nadzieję, myślała tak wspaniale, porównała swój zespół do Kolumba, na litość boską. A teraz sen umarł. Nie mogłaby nawet popchnąć głazu, nawet gdyby próbowała. W rzeczywistości wszystkie głazy zostały natychmiast wywiezione.
Jednak światu pokazała stoicką twarz. „To ogromne niepowodzenie” – powiedziała do… New York Times . „NASA wydała 20 lat i ponad 50 milionów dolarów na opracowanie wyrafinowanych odbiorników cyfrowych zdolnych do jednoczesnego słuchania dziesiątek milionów częstotliwości. Teraz, gdy obserwacje są w toku, projekt ginie”.
Barney Oliver był mniej ostrożny, kiedy pisał do biuletynu naukowego Sygnały :
Miliony tranzystorów, komórek pamięci i innych zaawansowanych technologicznie produktów naszej pomysłowości zostały wplecione w mózg, którego jedynym celem w życiu jest wykrywanie i weryfikacja pochodzenia maleńkich sygnałów — mniej energetycznych niż najmniejsza cząsteczka atomowa — które przeszły przez lat świetlnych nie możemy. Takie sygnały powiedzą nam, że nie jesteśmy sami, że zdumiewający proces, który wydobył nas z ognistego pieca Wielkiego Wybuchu, miał miejsce także gdzie indziej. Oto, z tego jednego faktu, cała nasza filozofia zostałaby wzbogacona. Aby zaoszczędzić amerykańskiemu podatnikowi około ośmiu centów rocznie, należy odmówić nam możliwości zbadania wszechświata i czujących form życia, które go wypełniają.
To był rodzaj oratoryjnego Tartera, który później dawał. Ale tamtego października mogła tylko smucić się i omijać blokadę noża. Jednak następnego dnia zadzwonił naukowiec zajmujący się badaniami ukierunkowanymi, John Dreher, który dołączył do zespołu w 1989 r. po opuszczeniu stanowiska fizyki w Massachusetts Institute of Technology.
„Wiesz”, powiedział, „jeśli to, co robiliśmy wczoraj, miało sens, to nadal będzie miało sens w poniedziałek. Musimy tylko znaleźć inny sposób.
Wyciąg z Nawiązywanie kontaktu: Jill Tarter i poszukiwanie pozaziemskiej inteligencji Sarah Scoles, wydanej przez Pegasus Books. Przedruk za zgodą wydawcy. Wszelkie inne prawa zastrzeżone. © Sarah Scoles.